Uwielbiam książkowe łowy, bo to znaczy, że moja biblioteczka wzbogaciła się o nowe tytuły i chociaż portfel trochę zubożał to radość jest ogromna. Pokażę Wam wszystkie ksiązki, które kupiłam od ostatniego book haula, a przede wszystkim podzielę się dokładnymi zdjęciami książek z zamówienia które złożyłam w Składnicy Księgarskiej. Do dzieła :)
Skośnym okiem Rafała Tomańskiego to zbiór felietonów, które ukazywały się na łamach dziennika"Rzeczpospolita" i stanowiły komentarz do wydarzeń w Azji w 2014 roku. Udało mi się upolować tę książkę za 9,90zł w Media Markt. Wszystkim, którzy mają ten sklep w pobliżu polecam zaglądać na dział z książkami. Można tam upolować naprawdę fajne tytuły, nawet całe serie. Co do samego Skośnym okiem, książka jest opisana jako tom pierwszy, drugi się nie pojawił i przypuszczam, że już się nie pojawi, ale i tak stanowi ciekawą lekturę dla osób śledzących, co w Azji piszczy.
Na Sigrid polowałam jak szalona, bo nigdzie jej nie było, więc jeszcze bardziej chciałam ją mieć. Zastanawiam się czy to taki chwyt marketingowy, czy naprawdę tytuły wydawnictwa Jaguar są coraz gorzej dostępne. W pewnym momencie chciałam ją nawet kupić w Empiku, ale tam (stacjonarnie) też jej nie było. Wtedy właśnie zauważyłam, że Nerve z kartą Mój Empik jest tańsze niż gdziekolwiek indziej, więc kupiłam ją razem z Literaturą na świecie (arabską), a Sigrid w końcu zamówiłam w empik.com.
Powyższe książki sa efektem super wyprzedaży na znak.com.pl (poza Wyspą dusz; znowu Media Markt). Najdroższa była Królowa cieni - 25zł. Serię Spirit Animals zaczęłam zbierać przez wzgląd na okładki, a konkretnie na okładkę tomu trzeciego. Myślę, że przygotuję niebawem post o najpiękniejszych okładkach w mojej biblioteczce. Tomy od 4. w górę już by się na niego nie załapały przez to wytłoczenie w okładce "kod do gry..." w poprzednich częściach sprawę załatwiała naklejka, ale trzeba było popsuć okładki i nanieść to na stałe. Cóż.
O Wyspie dusz wiem tyle, ile wynika z opisu na okładce, ale orientalne, a zwłaszcza japońskie klimaty kupuję w ciemno. Odsyłam do Lubimy Czytać.
Mihrimah to kolejna książka w cyklu o sułtankach. W ubiegłym roku Kosem była moją ulubioną powieścią historyczną. Wstrzymuję się z czytaniem drugiej części Kosem bo powstało chronologiczne zamieszanie. Cały cykl Wspaniałe stulecie tureckiej pisarki to historie 5 sułtanek, po dwa tomy o każdej. Hurrem, Mihrimah, Nurbanu, Safiye i Kosem. Nasz rynek wydawniczy poczarował tak, że Kosem w dwóch tomach jako pierwsze wydało wydawnictwo Wielka Litera, a dopiero potem wydawnictwo WAB ruszyło z pierwszym tomem o Hurrem. W maju pojawi się ostatni tom serii, o Nurbanu, bo Safiye gdzieś im się zawieruszyła ;). Liczę jednak na to, że seria będzie kompletna, bez względu na to, kto wyda brakujące dwa tomy.
Poddałam się orientalnym klimatom jeszcze bardziej więc i do mnie zawitały ksiażki Renee Ahdieh i Jessiki Khoury. Nie wiem czy znajdzie się bloger, który o nich nie pisze, więc ja nie mam zamiaru ich recenzować, chociaż pewnie uwzględnię kilka słów o nich w jakimś podsumowaniu. Planuję za to literacką, orientalną niespodziankę. Niedługo :)
Tutaj muszę sprecyzować, co oznacza słowo niedługo, którego bardzo lubię używać. Czytam dużo i często po kilka tytułów na raz, co wydłuża czas czytania każdej książki. A do tego dochodzi kwestia tego, że czytam wolno. Także ten, niedługo.
Ci z Was, którzy ślędzą mnie na Instagramie wiedzą, że przeczytałam Uroki od wydawnictwa Marginesy. Recenzja tej książki również niedługo będzie na blogu, a wspominam tu o niej, bo chociaż została wydana w zeszłym roku i wyszła spod pióra innej autorki, to może zaspoilerować czytelnikom ważne wydarzenia z Wiktorii. Proponuję więc czytać je w kolejności wydarzeń historycznych, a nie daty publikacji, jeśli kogoś interesują oba te tytuły.
Japonia. Smaki i znaki Joanny Bator to nowe, piękne wydanie zbiorcze jej dwóch poprzednich książek o pobycie w Japonii: Japońskiego wachlarza i Rekina w parku Yoyogi. Mimo tego, że znam obie, to nie mogłam sobie odmówić takiego wydania, zwłaszcza za -50% w Empiku. Nie wiem co się dzieje z Empikiem, ale jak długo żyje, tak nie widziałam tam takiego zalewu promocji i przecen jak na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy.
Diabolika. Moondrive. Wydawnictwo Otwarte. Nic mnie na rynku wydawniczym nie zirytowało ostatnio tak, jak marketing Moondrive. Zastanawiam się, dlaczego wszyscy zapominają o raczej prostej zasadzie klient nasz pan, a potem przypominam sobie, że sama mimo irytacji ciągle kupuję ich książki. To chyba znaczy, że klient jest dobrze wytresowany. Znaczy marketing działa. Ale trzeba im oddać, że książki wydają ładne i dobre.
Poza Japonią wszystkie książki kupiłam w księgarni internetowej Mestro ze względu na najniższe ceny. Opłacało się nawet uwzględniając odrobinę wyższe koszty wysyłki.
A tak prezentuje się stosik książek upolowanych w Składnicy Księgarskiej. Nie ukrywam, że bałam się tego, co zastanę w paczce. W końcu sprzedają tam końcówki nakładów, książki uszkodzone i poekspozycyjne. Jestem niesamowicie wyczulona na stan książki, bałam się czy nie będę skrajnie rozczarowana i czy czasami nie lepiej dopłacić kilka złotych żeby otrzymać książkę pełnowartościową. Ale musiałam się przekonać i nie jestem zawiedziona :)
Książki przyszły zapakowane w karton, nie były zabezpieczone żadnym dodatkowym wypełnieniem, ale w paczce znalazła się gratisowa zakładka. Książki były pokryte jakimś pyłem i miejscami były przybrodzone, ale spodziewałam się, że zastanę taki widok. Usunięcie zabrudzeń nie stanowiło żadnego problemu, a prawdę mówiąc zdarzyło mi się już czyścić z takich zabrudzeń książki, które przychodziły z normalnych księgarni.
Najważniejsze są jednak ceny; ksiązki które kupiłam były tańsze między 50 a 70% od cen księgarni internetowych. Madame Sadayakko z kolei to książka, która jest już niedostępna w większości miejsc, a tutaj nie dość, że mogłam ją kupić to jeszcze zapłaciłam za nią niewiele ponad 10zł. Uszkodzenia na ksiązkach to zagięte/obdarte rogi, rysy na okładkach i przyżółcone kartki. Wszystkie uwieczniłam na zdjęciach żeby móc Wam pokazać. Za wszystkie 5 książek zapłaciłam 39zł. Moja Japonia przyszła w stanie idealnym.
Z pewnością zrobię tam jeszcze zakupy, chociaż liczę na to, że bardziej usprawnią stronę internetową, a zwłaszcza zakłdkę z nowościami ;)
W book haulu powinnam umieścić też zamówienie złożone, w księgarni wydawnictwa Mag, ale ponieważ znajdują się tam książki, które swoją premierę mają dopiero na koniec marca to wciąż czekam na paczkę. Czekam też na książkę, którą dostałam w prezencie, ale która nie dotarła jeszcze do mnie fizycznie. W odpowiednim czasie wrzucę zdjęcia na Instagrama.
Będzie się działo:
Miałam już nie wybiegać myślami naprzód, żeby uniknąć sytuacji, w których nie wywiążę się z blogowych obietnic. No i nie będę tego robić; zdefiniowałam hasło niedługo i niech tak zostanie ;). Nie zmienia to jednak faktu, że dzieje się u mnie książkowo, czytelniczo i literacko, i mogę się tym z Wami podzielić, bo niedługo czymś to zaskutkuje.
Oprawiam/naprawiam właśnie dwie stare książki, w które chcę tchnąć nowe życie. W miarę możliwości robię zdjęcia poszczególnym etapom.
O trzech z przeczytanych książek szykuję opinie.
Jeden z obecnych trendów literackich zainspirował mnie do podzielenia się z Wami moją wiedzą na temat źródła tegoż trendu ;)
Pojawi się podsumowanie pierwszego kwartału tego roku, bo nie widzę na razie sensu w miesięcznych podsumowaniach.
Na koniec pytanie do Was: jakie typy postów lubicie najbardziej poza recenzjami książek? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Pozdrawiam gorąco <3